Całe wieczory ostatnio szyję. Kolczyki, bransoletki, zawieszki, naszyjniki. Kompulsywnie. Moje tempo nie jest najlepsze, mistrzem świata nie zostanę, ale oto kilka przykładów mego mrówczego zapału:
Technika podobna do tej wykorzystywanej przez Łemków - naszyjnik porwała już moja mama. Takich cudów jak krywulka (to ten naszyjnik z drobnicy) można się nauczyć między innymi poprzez cykl warsztatów "Rękodzieło tradycyjne w praktyce - Reaktywacja", realizowanych przez Fundację OVO we wrocławskim Muzeum Etnograficznym.
Te piękne kolczyki zrobiłam z drobniutkich (1,5mm) japońskich koralików Toho, równiutkich.
Kolczyki i zawieszka, też z koralików Toho, stąd piękny równy ścieg. Zawieszka na specjalnym modelu.
Turkusowy off-topic :-)
Na koniec świeżo nauczona wczoraj na warsztatach (a konkretnie tutaj LINK) technika - haft sutaszowy (soutache). Na razie jest biednie, bo jeden kolczyk, do tego jeszcze nie podklejony, ale to naprawdę kupa roboty. Jak skończę oba, to zaprezentuję w pełnej krasie.
Zdjęcia wykonał megacierpliwy Damian, artystka zmywała :-)
Takie kolczyki i zawieszki Toho(obym tylko się nie pomylił) czy krywulki może stworzyć tylko artysta wolny(nie możesz się zwolnić z pracy bo masz wenę a i Damian ma na Ciebie oko),po kim Ty masz tyle cierpliwości,bo czarować potrafisz...
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! Już zdążyłaś uszyć kolczyka?!? Ja jeszcze sznurków nie rozpakowałam ;)
OdpowiedzUsuńFajny wyszedł!